W listach do redakcji, często piszecie, że po co jeść w Koszalinie, jak można w Kołobrzegu.
A my tu przekornie, na złość wszystkiemu walczymy o Koszalin i tak pozostanie do końca, niemniej jednak raz na jakiś czas wypad do Kołobrzegu należy się każdemu.
Dziś więc mała polecajka kołobrzeskiego Maltgarden Food&Beer, przy ul. Morskiej 6
Od wejścia czuć dobrą atmosferę i zapach, kuchni, która jest fuzją wielu smaków od orientalnych po bardzo lokalne. Ale to miejsce to głównie połączenie piwa z jedzeniem oraz atmosfera z pogranicza restauracji i pubu.
W sferze kuchni liczyć tu można na soczystego śledzia, żurek z klopsikami z dorsza, ale i mule. Oczywiście nie mogło zabraknąć fishburgerów i frytek. Bardzo dobrym pomysłem jest podział na mniejszy i większy talerzyk. Na dania dla dzieci i kilka pomysłów stricte roślinnych. Choć karta nie jest duża, to na pewno wystarczy na kilka wycieczek do Kołobrzegu w celach konsumpcyjnych. Za kuchnie odpowiada Maciej Jeleń, muszę powiedzieć, że jego propozycje są inspirujące, a smaki, jakie tworzy należą do takich do których chce się wracać.
O fondant czekoladowy stoczyła się nawet bitwa na łyżeczki.
Na barze, a nawet na kranie 10 kraftowych piw browaru Maltgarden, a ponad to kilkadziesiąt piw i puszek z piwami spoza głównych koncernów. Jeśli tak jak ja, świat piwa ogłaszasz zza szyby, to na pewno zostaniesz poprowadzony za rączkę, aby wybrać coś co pasować będzie zarówno do tego co na talerzu, ale i co odpowiednie będzie do twojego nastroju. A jeśli zupełnie nie pijesz piwa, też się nie łam, stworzono tam kilka autorskich koktajli lub wybrać może coś z karty win.
Cóż zobaczcie na fotki z pobytu w Maltgarden. Połączenie luzu z zaangażowaniem, smaku, wyglądu i oceanu piwa. Duży plus przyznać należy również obsłudze!
Jeśli wszystko to jest kolejnym powodem aby pojechać do Kołobrzegu, czemu z tego nie skorzystać.
