Nie będę ukrywać, że zawsze gryzę się z myślami, kiedy mam napisać coś, co może zasugerować, że jakieś miejsce jest kiepskie. Staram się widzieć też dobre strony i dostrzec potencjał, jeśli jest oczywiście. Ten wpis właśnie będzie o potencjale, który jest w tym miejscu, ale nie jest wykorzystany.
O Grill Parku na Wodnej Dolinie, dowiedziałam się kiedyś od znajomej. Była zachwycona, opowiadała mi o smaku grillowanych kiełbasek i zapachu wędzonego sera. Pomyślałam wtedy, to może być to! Proste i dostępne jadło w bardzo popularnym miejscu, które na swój sposób żyje cały rok.
Później na grupie #zjedzkoszalin pojawiły się kolejne opinie, też z reguły pozytywne. Te opinie to też znak, że miejsce zostało zauważone, a to już coś.
Zbierałam się długo, ale dotarłam. Był dżdżysty prawie wieczór i weekend. W oświetlonym Grill Parku już z daleka widać było, że jest pusto. Nie wiem jak was (ja jestem dość nieśmiała) onieśmielają mnie miejsca, gdzie jest mini przestrzeń, tylko ja i ktoś z obsługi. To tak wyostrza zmysły (nie, nie te co teraz sobie pomyśleliście).

W każdy razie, zamówiłam szaszłyka i ziemniak z gzikiem, a drugi zestaw taki sam tyle że z kiełbaską. Wiele więcej do zamówienia nie było, oprócz wędzonych serów, które dostaliśmy na spróbowanie.
Powiem szczerze, wszystko było przeciętne. Szaszłyk, zbyt wygillowany, miejscami zwęglony, cebulka rąbana (mówię o formie). Ziemniak, jak ziemniak, a tu też chyba jest pole do popisu. Gzik – po prostu niedoprawiony twaróg ze śmietaną i to w mało apetycznej formie. Za te dwa dania + 2 piwa i jedn napój zapłaciłam 100 zł.
No to pomówimy teraz o potencjale.
Miejsce jest maleńkie, choć na zdjęciach wydaje się nieco większe, ale powiedzmy sobie szczerze, wczesną wiosną, to po prostu wersja stricte pod dachem, w sezonie pewnie są jeszcze jakieś stoliki. A gdyby tak mimo pór roku, choćby w weekendu, próbować wystawić to na zewnątrz. Przecież są ogrzewacze powietrza, które mogłyby stać przed lokalem, jakieś stoliki w formie „na stojąco” i bardzo proste jadło z grilla, takie „do łapki”. Zapach unosiłby się w powietrzu i być może skusił ludzi. Ileż tam biegaczy, rodziców z pociechami, randek, spacerów z psami itd. Zupełnie został tu pominięty zmysł węchu, który przyciągnąłby ludzi przez cały rok.
Miejsce to nie ma klimatu. Mi przynajmniej serial z Netflixa na wielkim telewizorze, tego nastroju nie przyprawia, kiedy idę coś zjeść na mieście. Później pan przełączył na czeską bajkę o Rumcajsie. Czemu? Nie mam pojęcia.
Więc skoro jesteśmy przy telewizorze, czemu nie mogłyby tu lecieć transmisje sportowe, tym bardziej, że sprzedaje się tu piwo (bodaj 1 czy 2 rodzaje, ale zawsze). Jak grzyby po deszczu rosną bloki na Hallera, czyli dosłownie za miedzą, przecież w ciągu zimowych miesięcy, to miejsce mogłoby być wręcz osiedlowym pubem. Może warto byłoby pomyśleć o jakimkolwiek wystroju tego miejsca.
Skupmy się jeszcze na chwilę potrawach. Sam grill nie jest już czymś wow. W ostatnich latach stał się ulubionym wakacyjnym sportem Polaków i można (dzięki różnym urządzeniom) zrobić go w domu, na balkonie, na ogródku, na plaży itd. generalnie wszędzie i o każdej porze. Internet kipi od pomysłów, co można na tego grilla włożyć. Po prostu ziemniak, po prostu szaszłyk, po prostu kiełbaska, to zdecydowanie za mało. Potrzebny jest jakiś twist, jakiś smak, dla którego warto tu przyjść, coś czego nie osiąga się w domu (bo czasem się nie chce, albo nie ma się czasu czy możliwości). Szczególnie miło byłoby, gdyby Grill Park miał coś co jest jedyne w swoim rodzaju, dla czego warto ruszyć się z domu, wsiąść na rower, przejechać całe miasto i skonsumować na miejscu. A genialne byłoby coś co jest nie drogie, do ręki, co lubią mali i duzi, coś co skraca dystans, można to kupić i iść dalej np. pieczone jabłko, zawinięty w rolkę grillowany boczek na patyku, ziemniaki z skwarkami i listkiem laurowym (polskie frytki).
Podsumowując: Miejsce ma potencjał i parking (niektórzy bardzo to cenią). Ma dobre otoczenie, bardzo rodzinne, sportowe, a w sezonie to już w ogóle. Grill Park ma też podstawy, którym trzeba nadać pikanterii i charakteru. Grill Park ma też ludzi, którzy mocno trzymają za niego kciuki o czym świadczy tak wiele miłych opinii.
Zostawię tu na koniec hasło, jeśli komuś teraz przyszłyby na myśl … no tak, ale tam nie można tego czy tamtego…
„Jeśli życie podrzuca ci cytrynę, to zrób z niej koktajl”
ul. Sybiraków, Koszalin