Koszalin zmaga się z problemem oferty rozrywkowej dla ludzi w przedziale wiekowym 30 – 50. Niestety bardzo często słychać sygnały, że nic nie dzieje się na mieście, nie ma gdzie pójść. Czy to mit? Czy faktycznie nic się nie dzieje? A może lokale „przysnęły” nieco w ofercie dla tej grupy klientów?
Co zrobić by odrzucić tą tezę? Może wystarczy stworzyć lokal dedykowany. Nie oferując wszystkiego co jest dostępne, a sugerując co byłoby dobre. Taką właśnie miałam myśl o odwiedzeniu reaktywowanego Green Pubu G11.
Dla ludzi z mojego pokolenia, Green Pub był od zawsze. Niby osiedlowy, ale jego atrakcyjność wybiegała stanowczo ponad osiedlowe ramy. Jednak po wielu latach, pewnie lepszej i gorszej koniunktury zamknął swe wrota dla klientów, pozostawiając smutek i żal. W między czasie na mapie miasta pojawiały się inne puby, które próbowały celować w potrzeby czasów, ale i one przechodziły kryzysy, zamykały się i otwierały pod nowymi szyldami.
Green Pub tu i teraz
Jeśli spodziewasz się totalnie nowego lokalu, to nie. Wizualnie pub ciągle przypomina ten sprzed lat. Duże bordowe sofy, barek, zielone ściany. Co zatem się zmieniło? Pub przechwycił nową energię. Młode osoby za barem, otwarte na sugestie i chętne do proponowania czegoś od siebie. Green Pub to dobre miejsce na start. „Before” przed wyjściem na tańce. Kolorowe, słoneczne drinki, piwo, jager wszystko co wprawia w dobry nastrój przed zabawą do rana. Przy okazji picia, można spędzić na graniu w planszówki, zdobywaniu punktów w darta lub upychaniu kolorowych kulek w kieszonki w bilardzie. (Jak ja dawno nie grałam w bilarda!) Przy ładnej pogodzie można posiedzieć w ogródku, tuż obok pubu.
Każdy wieczór jest nieco inny. Rządzi się innym tematem lub promocją. Weekendy z pewnością cieszą się największą popularnością. Być może dołożyła się do tego kooperacja Green Pubu z klubem tanecznym Trokadero, a polega ona na wydawaniu wejściówek, dla klientów Green Pubu. Czyli Ci , którzy zdecydują się na beforek w Green Pubie rezerwując loże, mają darmowe wejście do Trokadero. Taka współpraca się chwali, tym bardziej, że oba lokale są niemal w linii prostej od siebie.
W pierwszej chwili pomyślałam, że to miejsce jest dla młodych. Góra studenci będą sączyć tanie piwo z wielkich kufli, ale nie, było inaczej. Na miejscu spotkałam ludzi w różnym wieku, z dalszym pomysłem na wieczór lub nie, ale na pewno wyluzowanych mocno. Piłam zaskakująco dobrego drinka na jagerze. Tych z kategorii, słodkiego smaku rozluźniającego język.
W pubie nie obejrzysz meczu, ale masz możliwość pogadania z towarzystwem. Spędzenia czas face to face. Pub nie stawia na bierne oglądanie czyjeś gry, ale chce by goście dobrze się bawili grając sami. Jeśli nie dart czy bilard to: 5 sekund, Monopoly, Jenga, Dobble, Jungle Speed czy Alkochińczyk.
Co możesz wypić? Na pewno sporo single maltów, piwa oraz nie sztampowych drinków. Zresztą, powiedz smak, a barman przygotuje Tobie coś w twój gust. Ja lubię tak robić, wtedy powstają dobre drinki bez specjalnej nazwy.
W weekendy lokal czynny do godziny 2 w nocy, w tygodniu i niedzielę do 24.
Najlepiej iść i sprawdzić samemu. Zwłaszcza teraz, kiedy tyle ciepłych dni i nocy przed nami. W ofercie Green Pubu także dobre rzeczy bezalkoholowe: lemoniady i drinki bezalkoholowe. Kolejny pozytywnie zakręcony lokal na mapie miasta!
Green Pub G11
Ul. Fałata 11 G


