kawa, ciasto i chleb
Ostatnia w roku towarzyska kawa została wypita w Bezaliansie.
Ostatnia, ale to wcale nie oznacza podsumowań, bardziej to rzut okiem na to, co wydarzy się w przyszłości.
Lubię tą naszą lokalność, którą sprytnie i ekonomicznie omijają sieciówki. Serce rośnie kiedy powstają małe miejsca wśród osiedlowych bloków, z bezpośrednią dedykacją dla sąsiedztwa i mieszkańców. Bezalians ma podobną sytuacje. Mieści się w miejscu, które tętni w moich wspomnieniach bo to osiedle mojego dzieciństwa. „Podkowa” na Władysława IV, kiedyś była miejscem, gdzie można było załatwić wszelkie sprawunki, to oczywiście było jeszcze przed erą centrów handlowych.
W „Podkowie” był i fryzjer i mięsny, osobno drobiarski ( wyobrażacie sobie, że był sklep tylko z drobiem! A tam moja ukochana rolada z kurczakiem), kwiaciarnia, apteka, sklep chemiczny, papierniczy, obuwniczy, ajencja PKO, dorabianie kluczy, mały spożywczy i super wyposażony warzywniak, była nawet perfumeria. To były czasy.
Niestety, zachłyśniecie się wielkopowierzchniowymi sklepami sprawiło, że miejsce to dostało nieźle w kość. Puste lokale straszyły i zniechęcały nawet do przemykania tamtą stroną.
Na szczęście od bardzo niedawna zauważalna jest pozytywna zmiana. Zauważcie sami, Czerwona Torebka, Hala Targowa na Śniadeckich tętnią życiem, mimo, że każdą kategorię produktową kupujesz w innym miejscu. Nie jesteś tam anonimowy i możesz liczyć na pamięć sprzedawcy czy zwykłe „dzień dobry” i uśmiech. Mnie to się podoba i mam nadzieje, że i inne osiedla będą mogły mieć swoje podobne miejsca. W „Podkowie” zaczęło się również dziać na nowo, dlatego kawiarenka w takim miejscu wpasowuje się idealnie.
Na grupie #zjedzkoszalin padło pytanie, (z oceną, że to średniowiecze), czemuż takie miejsca nie reklamują się w narzędziach dostępnych na fb czy instagramie. Ja uważam, że nie wszystkie miejsca wymagają pewniej „natarczywości” w reklamie jaką preferują social media. Ta kawiarnia opiera się na sąsiedzkich relacjach. Mieszkam blisko – zajdę, idę do rodziców- kupię kawę na wynos i kawałek ciasta, z koleżanką która na święta zjechała w rodzinne strony – spotkam się na aromatycznej herbacie. Dla mnie tak to powinno działać. Mam nadzieję, że w Bezaliansie też tak jest lub będzie. Tego życzę.
A jak tam jest na miejscu, jeśli jeszcze nie zagościłeś w te strony?
Jasny lokal z jedną salą podzielony na dwie strefy. W pierwszej kupisz ciasto, tarty, bezy, quiche, chleb. Zamówisz kawę lub herbatę, w drugiej części stoliki i intymna atmosfera. Jak na tak niewielki lokal oprócz nas cały czas ktoś zachodzi, pyta o chleb, bierze coś na wynos. Nieśpiesznym krokiem wszystko, choć cały czas coś delikatnie dzieje się w tle. Quiche pyszne, ze szparagami – coś wytrawnego po suto zastawionych świątecznych stołach. Budyniowa tarta z figami rozpływa się w ustach. Może delikatnie popracowałabym na herbatą, nad małym twistem dla niej. Siedzi się spokojnie, płynąc w plano-marzeniach na przyszłość. Dobrze spędzony czas, trochę beztroski, trochę melancholijny. Takie miejsce temu sprzyja. Zresztą możesz wpaść tylko po ciasto lub chleb. Zobacz może i tobie się spodoba. W po cichu czekam, aż na moim osiedlu pojawi się coś w podobnym stylu. Oby za niedługo, póki jeszcze jestem.


